Ransom Stoddard (James Stewart) wcielił się w postać idealistycznego prawnika, który postanowił przeciwstawić się bandycie terroryzującemu okolicę, Liberty Valance'owi (Lee Marvin). Pełen młodzieńczego zapału mężczyzna, nie zdaje sobie sprawy, że nie ma szans z groźnym przeciwnikiem. Swoją pomoc oferuje mu Tom Doniphon (John Wayne). Doświadczony rewolwerowiec uczy go posługiwania się bronią, efekty są jednak marne. Pewnej nocy Ransom musi zmierzyć się z groźnym przeciwnikiem, stawką jest jego życie...
Muszę przyznać, że to jeden z najlepszych westernów jakie widziałem. Dorównuje takim klasykom jak "W samo południe" czy "Rio Bravo".
Dużym atutem filmu jest obsada aktorska, humor (postać leniwego szeryfa), pojedynki, świat saloonów pokazany od wewnątrz. Pojedynkujący się w fartuchu James Stewart - rewelacja. Dorównali mu jednak aktorsko także John Wayne i Lee Marvin. Ten pierwszy znakomicie ukazał upadek rewolwerowca, drugi zaś przekonująco wcielił się w postać psychopatycznego bandyty.
Moja ocena - 9/10.
Z Johna Forda polecam jeszcze "Dyliżans", "Poszukiwaczy" oraz "Jak zdobywano Dziki Zachód". "Rio Grande" i "Ona nosiła żółtą wstążkę" nie wybijają się raczej ponad przeciętność.