Szczególnie teraz miło obejrzeć kiedy został zremasterowany i wydany na blu-ray. Dobry stary Wayne i mocny temat na western. Czego chcieć więcej kiedy jest się fanem?
Film z mieszanym klimatem, niepotrzebnie przedłużanym środkiem opowieści i praktycznie z brakiem jakiegokolwiek zakończenia. Robi wrażenie kilka postaci, jak i zapada w pamięć przeprowadzanie 3000 sztuk koni. Daje do myślenia początek ukazujący zupełny bezsens wojny. Ale historia przeciąga się do znudzenia, i nie bardzo wiadomo po co. Jest parę wyjątkowych wątków które były w międzyczasie rozwijane (np. indianin i dziewczyna, zderzenie konfederatów z jankesami) ale poza tym całość można byłoby uciąć zaraz po przekroczeniu granicy i tak pozostawić. Meksyk, Francuzi i tamtejsza wojna domowa właściwie niewidoczne. Próbowano pokazać humor (bijatyka) ale jest dawkowany nierównomiernie. Ani to komedia, ani przygodowa włóczęga, ni dramat czy western albo kino familiijne. Muzyka nietrafiona miejscami z montażem. Sam scenariusz zresztą nudny, choć niektórzy z małej afery potrafili zrobić wielką i pełną napięcia. Tutaj wielu rzeczy było w nadmiarze a innych zabrakło.
Nie zgodzę się co do zakończenia bo puenta jest iście potężna, zaś wszystkie wydarzenia po drodze - zwroty akcji nastawione na wstawianie ciągłych podejrzeń i na przemienne utratę/budowanie zaufania sprawiły, że niesamowicie przyjemnie oglądało się ten nietuzinkowy western. Dodatkowo prawdopodobnie pod wpływem filmów Leone wplotło się tu wiele cech antywesternu co samo w sobie było zaskakującym odejściem od ówczesnej mody na co warto zwrócić uwagę.
Obraz jest nieco inny niż wiele innych westernów, to prawda. Przypominał mi trochę "Muły siostry Sarry" ale tam afera i w sumie też włóczęga była w mojej ocenie pokazana z jakąś większą wprawą. W sumie też i "Poszukiwacze" są troche podobni ale nawet bardziej kulało tam tempo. Ale czasem porównania to ślepy zaułek. Jeśli się mogę doszukiwać jakiejś puenty, to wychodziłoby na to, że w filmie o pędzeniu wielkiego stada, to właśnie ludzie zostali zrobieni w konia. Lecz w zamian poniekąd zyskali i coś więcej, biorąc pod uwagę wspólny powrót przy którym wydają się (dotychczasowi rywale wojenni) pogodzeni. Jeśli tak to interpretować to jest w filmie jakieś przesłanie.
Brakowało mi na koniec mimo wszystko czegoś konkretnego. Zapowiadało się na szturm, wyszło wywieszenie białej flagi. To też ciekawe. W sumie mnie zaskoczyło. Film jest ogólnie udany, ale czegoś tam jednak nie było czego oczekiwałem. Niekoniecznie zresztą szturmu :)