W ostatni weekend dość przypadkowo obejrzałem dwa filmy wojenne, zgoła odmienne co prawda, ale jednak należące do tego samego gatunku: "Parszywa dwunastka" prezentuje cyniczną wizję wojny, pokazuje, że najlepszymi żołnierzami bywają często społeczne wyrzutki itd. Natomiast "Powrót do piekła" to typowy "film ku pokrzepieniu serc", wychwalający pod niebiosa siłę amerykańskiego oręża. "Parszywa dwunastka" uznawana jest za klasyk, arcydzieło gatunku, "Powrót..." jest filmem raczej mało znanym i średnio u nas cenionym. Ale jednak bardziej podobał mi się ten skromny film E. Dmytryka i oglądało mi się go o wiele lepiej od rozczarowującej "Parszywej...".
Nie jest to żadne arcydzieło, film posiada wszystkie wady i zalety kina z tamtego okresu, prezentuje wyidealizowaną wizję amerykańskiego żołnierza, momentami jest trochę naiwny, ogląda się go jednak bardzo przyjemnie. Sceny batalistyczne są, jak na tamte czasy, zaskakująco dobrze zrealizowane, akcja dość wartka, no i na okrasę legendy kina: John Wayne i Anthony Quinn stojący na czele filipińskiego ruchu oporu.
Polecam.