Kogoś poniosła fantazja. Owszem otrzymał Oscara i owszem miał kilka wyróżniających się ról ale pisać o nim "wybitny" to potwarz dla aktorów, którzy naprawdę mają znakomite rzemiosło i każdą rolą zaskakują. W przypadku Waynea można było być pewnym repertuaru. Nigdy nie zaśpiewał,nie zatańczył, jego komediowe role były dobre ale to tyle. Naprawdę grubą przesadą jest pisanie o nim wybitny. Zwłaszcza patrząc na początek jego kariery.