Prawdziwy Amerykański patriota, pod koniec życia przeszedł na Katolicyzm, konserwatysta i antykomunista w każdym calu. Prawdziwy prawicowiec. Amerykański Wojciech Cejrowski. 10/10
Pododobno stalin (tfu tfu) zlecił na niego kilka zamachów. Ale John był nieśmiertelny. Do czasu...
a ja wam powiem że widziałem kiedyś dokument o kinematografii w czasach II wojny światowej i jeden gość zkwitowałto tak.
"John Wayne zrobił karierę gdyż wszysyc inni prawdziwi mężczyźni zaciągneli się do wojska po ataku na Pearl Harbor. Jeśli również on poszedłby do wojska, karierę bohatera wojennego zrobiła by jakaś kobieta"
Taa wielki patriota, owszem tokujący jak indyk, gotów walczyć za ojczyznę do ostatniej kropli krwi rekrutów posyłanych na front, sam zaś co najwyżej kręcił nadęte pełne frazesów filmy propagandowe.
Rozumiem gdyby sam się zaciągnął i posmakował żołnierki, choćby jak Jimmy Stewart, ale nie ten mięczak nie miał na to odwagi, najbardziej nie znoszę takich patriotów szafujących cudzą krwią z głębi domowych, bezpiecznych pieleszy.
Najdziwniejsze jest to, że w czasie IIWŚ pobór do armii amerykańskiej dotyczył mężczyzn w wieku 18-45 lat (mężczyźni od 45 do 65 roku życia musieli się jedynie zarejestrować do poboru), ale komisja poborowa orzekła (podobno bez żadnych przekrętów), że Wayne jest za stary (w 1941 roku miał coś ponad 30 lat). Wayne w sprawach czysto wojennych był takim drobnym cwaniaczkiem. Chciał walczyć, ale kiedy przychodziło co do czego, załatwiał sobie zmianę kategorii, albo twierdził wprost, że chce nakręcić jeszcze jeden film przed wyruszeniem na wojnę. I kręcił kolejne filmy do 1945 roku...
Walka z wrogiem, to nie tylko strzelanie do niego z karabinu.
Jakkolwiek, czy się wymigał, czy nie... zrobił więcej niż miałby zginąć w
walce...
Ale jeszcze lepiej by zrobił, jakby przeżył wojnę, jako żołnierz i wtedy z powrotem się wziął za filmy. Prawdę mówiąc, aktorem był cienkim.
Dokładnie są ludzie którzy wiecej są warci poza frontem niż w walce bezpośredniej (jak Wayne czy na przykład łamacze enigmy )
Clint zagrał negatywne postaci - w Dobrym, złym i brzydkim nazywa się "dobry", po w porównaniu jego wyczynków z wyczynkami pozostałych bohaterów, można go tak nazwać. W Bez przebaczenia zagrał przpełnonego nienawiścią dziadygę - SPOJELR zabił szeryfa.
Zabijał bez skrupułów, zostawił związanego Tuco na środku pustyni, zarabiał w nieuczciwy sposób - raczej złą, ale jeśli ktoś sądzi inaczej, to jego sprawa.
Dziecko drogie robisz z siebie błazna na tych forach i w dodatku nie znasz się na westernie.
W takim razie Wayne też grał negatywne postaci. "Poszukiwacze" - gra tam rasistę, przez kilka lat ściga Indian, którzy porwali jego siostrzenicę tylko po to, żeby ją zastrzelić. Przy tym wyczyn Eastwooda (zabicie w zemście okrutnego szeryfa) może się schować.